Trzeźwiejący alkoholik – o życiu i trzeźwieniu..

Nie potrafiłbym zrozumieć i przepracować programu bez studiowania  literatury oraz doświadczeń innych alkoholików – szczególnie mojego sponsora.  Dlatego też analizę każdego kroku polecam zacząć właśnie od zapoznania się z odpowiednimi fragmentami literatury. Na końcu dopiero zamieszczę własne doświadczenia .

Literatura :

1) Fragment książki „12 kroków i 12 tradycji AA” – rozdział : „Krok Dziewiąty”

Książkę tę można zakupić na prawie  każdym mitingu AA . Można zamówić ją także na stronie fundacji AA w Polsce – oto link do sklepu :  

Jeżeli chcesz przeczytać tę książkę w  języku angielskim, francuskim lub hiszpańskim – kliknij na właściwy odnośnik z nazwą języka.

Krok Dziewiąty:

,,Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe,
z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych„.

Poniższy fragment pochodzi z książki „12 Kroków i 12 Tradycji AA”

„Zdrowy rozsądek,umiejętność wyczucia chwili,odwaga i ostrożność-oto zalety,które będą nam pomocne w Dziewiątym Kroku.

Po zrobieniu listy osób przez nas skrzywdzonych,po rozważnym przemyśleniu każdego przypadku i po wyrobieniu w sobie właściwego podejścia do czekających nas działań-dostrzegamy,że ludzi,którym powinniśmy zadośćuczynić można podzielić na kilka kategorii.Są wśród nich tacy,do ktorych powinniśmy zwrócić się bez zwłoki,gdy tylko poczujemy się pewni,że nie zagrozi to naszej trzeźwości.Znajdą się tacy,wobec których będziemy mogli tylko częściowo naprawić popełnione winy,ponieważ całkowite odkrycie przed nimi naszych tajemnic mogłoby sprawić im więcej szkody niż pożytku.W niektórych przypadkach lepiej będzie odłożyć działanie na później,a w innych -z przyczyn od nas niezależnych-nigdy nie będziemy mogli stanąć twarzą w twarz z pokrzywdzonym.

Większość z nas zaczyna naprawiać niektóre szkody natychmiast od chwili przyłączenia się do Anonimowych Alkoholików.Proces zadośćuczynienia zaczynasię już w chwili,gdy oświadczamy rodzinie,że mamy rzetelny zamiar spróbowania programu AA.W tym momencie nie myślimy ani o wybraniu odpowiedniej chwili ani o zachowaniu ostrożności przy naprawianiu krzywd.Chcemy wejść do domu,głośno wykrzykując radosną nowinę.Po powrocie z pierwszego spotkania AA albo po przeczytaniu książki,,Anonimowi Alkoholicy”chcemy zazwyczaj usiąść z którymś z członków rodziny i ochoczo przyznać się do szkód spowodowanych naszym piciem.Niemal z reguły,chcemy posunąć się jeszcze dalej i przyznać się do innych wad,które utrudniały współżycie z nami.Ta pierwsza rozmowa będzie niezwykłym zdarzeniem przeciwieństwem dawnych poranków na kacu,kiedy na zmianę obwinialiśmy siebie albo rodzinę(i wszystkich innych)za każde nasze nieszczęście.Podczas tej pierwszej rozmowy wystarczy ogólne stwierdzenie,że zdajemy sobie sprawę ze swoich wad.Rozpatrywanie bolesnych ran nie byłoby rozsądne;lepiej to odłożyć na jakiś czas.Nawet jeśli czujemy się absolutnie gotowi,aby ujawnić wszystko co najgorsze nie powinniśmy kupować własnego spokoju ducha za cenę spokoju innych ludzi.

Bardzo podobnie powinniśmy postąpić w biurze czy fabryce.Od razu pomyślimy o ludziach,którzy dobrze wiedzą o naszym piciu i którzy byli przez nas najbardziej poszkodowani.Ale nawet w tych przypadkach słuszne będzie zachowanie większej ostrożności niż wobec rodziny i odłożenie pierwszych rozmów na kilka tygodni lub dłużej.Najpierw musimy poczuć,że dość pewnie stoimy na gruncie AA.Wtedy jesteśmy gotowi zwrócić się do tych osób,by powiedzieć im czym jest AA i do czego zmierzamy.Po takim wyjaśnieniu możemy swobodnie przyznać się do win i przeprosić za nie.Możemy spłacić-albo obiecać ich spłacenie-wszelkie długi finansowe i inne,jakie możemy wobec nich mieć.Przychylna reakcja większości ludzi wobec takiej spokojnej szczerości często nas zaskakuje.Nawet najsurowsi i najbardziej usprawiedliwieni w tej surowości krytycy bardzo często już przy pierwszej próbie wyjdą nam na przeciw.

Ta atmosfera uznania i podziwu często bywa tak ekscytująca,że wytrąca nas z równowagi,rodząc nienasycone pragnienie podobnych przeżyć.W odosobnionych przypadkach,kiedy spotykamy się z chłodnym i sceptycznym przyjęciem,możemy popaść w drugą skrajność.Ogarnia nas wtedy ochota,by sprzeczać się i narzucać innym własne zdanie.Możemy też popaść w zniechęcenie i pesymizm.Jeśli jednak dobrze przygotujemy się zawczasu,nawet najbardziej nieprzychylne reakcje nie odwiodą nas od stanowczo i jednoznacznie nakreślonego celu.

Musimy także mieć się na baczności,aby uczucie ulgi po kilku wstępnych próbach zadośćuczynienia nie podsunęło nam wniosku,że zadanie zostało zakończone i teraz możemy spocząć na laurach.Pokusa,aby darować sobie bardziej upokarzające i budzące lęk konfrontacje,które nadal stoją przed nami,może być bardzo silna.Będą nam przychodziły do głowy sensowne na pozór wymówki,by w ogóle uniknąć tych gorzkich pigułek.Albo będziemy po prostu zwlekać,mówiąc sobie,że nie nadeszła jeszcze właściwa pora,podczas gdy w rzeczywistości straciliśmy już wiele doskonałych okazji do naprawienia zła.Niech słowo ostrożność nie maskuje tchórzostwa.

Kiedy zaczynamy nabierać pewności na naszej nowej drodze życia,a przez zachowanie i przykład,zaczynamy przekonywać innych,że rzeczywiście zmieniamy się na lepsze-zazwyczaj możemy już całkiem bezpiecznie rozmawiać z absolutną szczerością z poszkodowanymi osobami,nawet z tymi którzy zaledwie domyślają się lub w ogóle nie wiedzą o tym,że wyrządziliśmy im krzywdę.Jedynym wyjątkiem będą przypadki,kiedy nasze wyznania mogłyby kogoś zranić.Rozmowę mającą na celu zadośćuczynienie za krzywdy najlepiej rozpocząć w jakiejś naturalnej,niezaaranżowanej sytuacji.Ale jeśli taka okazja się nie nadarzy,w pewnym momencie powinniśmy zdobyć się na odwagę,udać się do tego z kim mamy porozmawiać i powiedzieć o co nam chodzi.Nie musimy nurzać się w przesadnym poczuciu winy wobec tych,których skrzywdziliśmy,ale nasze przeprosiny zawsze powinny być szczere i pokrzepiające na duchu.

Tylko w jednym przypadku powinniśmy ograniczyć potrzebę całkowitego ujawnienia wyrządzonych krzywd.Dzieje się tak w nielicznych przypadkach,gdy nasze wyznania mogłyby wyrządzić krzywdę ludziom przepraszanym lub-co równie ważne-innym.Nie możemy na przykład ujawniać w szczegółach naszych stosunków pozamałżeńskich niczego nie podejrzewającej żonie lub mężowi.A kiedy rozmowa na te tematy okaże się konieczna,musimy za wszelką cenę uniknąć sprawiania bólu osobom trzecim,kimkolwiek by one były.Bezlitosne przysparzanie zmartwień innym nie zmniejszy przecież ciężaru naszych przewin.

Ta sama zasada stosuje się do wszelkich trudnych decyzji we wszystkich sprawach.Przypuśćmy na przykład,że przepiliśmy sporą sumę pieniędzy należących do przedsiębiorstwa-albo w charakterze,,pożyczek”albo z funduszów reprezentacyjnych.Przypuśćmy,że nie wyjdzie to na jaw,jeśli nic nie powiemy.Czy powinniśmy natychmiast przyznać się do tego,wiedząc na pewno,że zostaniemy zwolnieni z pracy i trudno będzie nam znaleźć nową?Czy dla zaspokojenia potrzeby zadośćuczynienia innym podporządkujemy tej sztywnej zasadzie troskę o dobro rodziny?Czy nie lepiej najpierw poradzić się tych,którzy mogą zostać bezpośrednio dotknięci?Czy nie lepiej przedstawić problem sponsorowi w AA lub duchowemu doradcy i szczerze zwrócić się do Boga o pomoc i przewodnictwo-obiecując sobie podjęcie działania wówczas,gdy będziemy pewni,że jest ono słuszne,niezależnie od ceny,jaką przyjdzie nam zapłacić?Oczywiście nie ma jednoznacznej recepty na wszystkie tego rodzaju dylematy.Ale wszystkie wymagają pełnej gotowości do zadośćuczynienia-tak szybko i rzetelnie,jak tylko jest to możliwe w każdym konkretnym przypadku.

Zawsze jednak powinniśmy mieć całkowitą pewność,że przyczyną zwłoki nie jest tchórzostwo.Wszak gotowość przyjęcia odpowiedzialności za popełnione w przeszłości uczynki-przy jednoczesnym zachowaniu poczucia odpowiedzialności za dobro innych-stanowi duchową istotę Dziewiątego Kroku.”

Jeżeli moja strona ci się podoba dodaj prosze plusik…
Reklama
Jest możliwość umieszczenia reklamy na mojej stronie. Zainteresowanych zapraszam do kontaktu