Witam
15 lat dzieciństwa, potem 18 lat w których alkohol był codziennością i 6 trudnych lat trzeźwienia. A zaczęło się tak niewinnie…
Pochodzę z normalnego na pozór domu. Miałem rodziców, brata ale… alkohol zawsze był gdzieś niedaleko. W domu rodzinnym było go dużo.. za dużo. Szczególnie mocne wspomnienia łączę z ojcem który często nie potrafił powiedzieć „dość” . Pamiętam jak obiecywałem sobie że mój dom będzie inny, że JA będę inny… A byłem po stokroć gorszy…
Jako dziecko palec zanurzony w kieliszku ku uciesze gawiedzi, 13 lat jakieś piwo z wujkiem, 14 lat wino z kolegami, 15 lat 2 wina w ciągu 2 godzin na działce z kolegą w oparach dymu papierosowego… To moje wspomnienia z dzieciństwa.
Zresztą dość wcześnie zacząłem sam wybierać swoją drogę. Już w 7 klasie szkoły podstawowej zaczęły się wagary, odrzuciłem całkowicie Boga, przestałem chodzić na religię, interwencje rodziców w szkole abym zdał… Chyba w 7 klasie moją mamę spotkała pani z chemii i zapytała – czy mogła by spowodować bym choć raz trafił na jej lekcję. Było to już po pierwszym półroczu a chemia zawsze była ostatnia… Potem było już tylko gorzej.
Chciałem szybko zarabiać więc poszedłem do 3 letniej zawodówki. Wagary, nie było mnie w szkole tygodniami . W wieku 17 lat kradłem już rodzicom duże sumy pieniędzy które przeznaczałem na alkohol, papierosy i zabawę. Znowu interwencje rodziców abym jakoś tę szkołę skończył. Dzisiaj widzę że już wtedy miałem problem, którego ani ja ani nikt z otoczenia nie widział. Wciąż dokonywałem złych wyborów, już wtedy odrzuciłem cały system wartości Już wtedy robiłem wiele złych rzeczy.
Jakoś skończyłem szkołę na samych naciąganych 3 ( bo wtedy nie było 1….:)) Dzięki rodzinie znalazłem pracę która wiązała się z jazdą samochodem oraz pracą fizyczną – także na wysokości. Dostałem żuka i 2 ludzi . Zwyczajem były śniadania w barze piwnym. Jak było zimno to jechaliśmy na piwo grzane żeby się ogrzać, jak ciepło to zimne by schłodzić, jak nijak.. to ot tak :)Koledzy brali piwo, ja napój .. przez pierwszych kilka dni. Potem brałem też piwo – najpierw jedno, potem 2, Jak i to było mi mało i zacząłem brać trzy – koledzy zwrócili mi uwagę co robię – przecież byłem kierowcom. Przestałem brać 3 – wróciłem do dwóch ale.. mój sposób myślenia podpowiedział mi jak wybrnąć – zacząłem sam zamawiać kolejki dla wszystkich.Tyle tylko że do mojego piwa domawiałem 50 lub 100 gr. wódki. I to była codzienność. Nie odpuszczałem także podczas pracy na miejscu – gdzie często klienci częstowali nas alkoholem. Pamiętam że nie raz miałem problemy z wjechaniem do garażu i wyjściem z auta… Kiedyś regionalna gazeta napisała – że pianym kierowcom firmy X mieszkańcy pomagali wejść do samochodu… to o mnie było… . Ach , jacy ci ludzi byli źli :):)
Czytaj dalej…Gdy miałem 19 lat
![CDATA[ google_ad_client = „ca-pub-6122590033932628”; /* Reklama1 */ google_ad_slot = „0194365497”; google_ad_width = 728; google_ad_height = 90; // ]]
![CDATA[ //