Jak napisałem w swoich doświadczeniach – lata picia spowodowały ogromne spustoszenie także we mnie samym. Rozpadł się mój system wartości, upadła moralność, wyprałem się z wszelkich uczuć i odczuć, straciłem rozeznanie co jest dobre a co złe, przestałem dostrzegać innego człowieka który był dla mnie podświadomie tylko marionetką stworzoną tylko po to bym ja mógł żyć, nie umiałem radzić sobie z emocjami które wybuchały jak wulkan, coraz częściej będąc bezsilny – reagowałem na codzienne sytuacje agresją i złością, nie miałem pojęcia tak naprawdę co to uczciwość, odpowiedzialność, asertywność, szczerość, miałem niskie poczucie własnej wartości które nadrabiałem upokarzając innych itd..
Żyłem w swoim wyalienowanym świecie… mając wokoło wielu ludzi byłem i czułem się sam.
Z terapeutycznego punktu widzenia – w czasie picia zaczęły u mnie ( jak i u każdego uzależnionego) działać mechanizmy uzależnienia – :
Mechanizm iluzji i zaprzeczania
- Zaprzeczanie: twierdzę, że nie mam problemu z piciem pomimo obiektywnych dowodów i wskazówek najbliższych („to nie tak… piję tyle co inni… to nie ja…”)
- Minimalizowanie: pomniejszam problem („trochę wypiłem… piwko… piło się… zdarzyło się… czasami… trochę…”)
- Obwinianie: przerzucam odpowiedzialność za swoje picie („w takim kraju… wszyscy pili więc… mając taką żonę… u nas w pracy… za takie pieniądze…”)
- Racjonalizacja: usprawiedliwiam picie („nie załatwiłbym tej sprawy bez… lekarz mi zalecił na nerki… wyszedłbym na gbura…”)
- Intelektualizacja: ubieram problem w piękną formę, teoretyzuję („statycznie przypada na mnie więcej niż konsumuję… reaguję tylko na dysonans poznawczy…”)
- Odwracanie uwagi: zmieniam temat, buduję fantazję na temat własnej wielkości („zgoda ale mam świetny dowcip… nie wiedzą kim jestem…”)
- Poprawianie przeszłości: zapominam i zniekształcam wspomnienia („zawsze wspaniale się bawiliśmy… to były czasy…”)
- Marzeniowe planowanie: tworzę nierealną wizję rozwiązania problemu („teraz na pewno nie stracę kontroli… tym razem mi się uda… będzie OK…”)
- Izolacja od teraźniejszości: („nie widzę… nie słyszę… nie czuję…”)
- Uciekanie w przyszłość: („od jutra wezmę się za siebie… będzie inaczej… załatwię… każdy upada ale od jutra… teraz będę pił tylko…”)
- Unikanie odpowiedzialności: („uwzięli się na mnie… jestem ofiarą… co się stało to się nie odstanie… co było a nie jest…”)
- Zabiegi magiczne: („nie będę o tym myślał to będzie OK… trzeba tylko chcieć… trzeba mieć silną wolę… człowiek uczy się na błędach… jak sam sobie nie pomogę to nikt mi nie pomoże…”)
Mechanizm nałogowej regulacji emocji
- Pojawianie się różnych emocji, interpretowanie jest jako chęć picia („jestem smutny lub wesoły więc chce mi się pić”) picie w celu ich uśmierzenia
- Wywoływanie zachowań, sytuacji i myśli – powodujących pojawienie się emocji „usprawiedliwiających” picie (tak mnie zdenerwowała, że tylko pić…”)
- niski poziom odporności na: stres, frustrację, rozdrażnienie, znudzenie, monotonię – szukanie ulgi w alkoholu
- Zmniejszenie wachlarza umiejętności radzenia sobie z myślami i sytuacjami
- Przykre stany emocjonalne są zapowiedzią przyjemnych: cierpienie – ulga, lęk – uspokojenie, przygnębienie – pobudzenie.
Mechanizm rozpraszania i rozdwajania „JA”
- Życie jako wędrówka wąska ścieżka pomiędzy górą pychy a bagnem samobiczowania się
- Na przemian okresowe poczucie upadku, poniżenia, bezradności, podłości; na przemian z poczuciem mocy, dumy, kontroli, doskonałości
- Rozlanie się granic „JA”, utrata poczucia wpływu na wydarzenia
- Sztywność w przestrzeganiu norm lub nagminne ich łamanie
- Duma alkoholika („ja wiem lepiej… nie dałem sobie wyprać mózgu…”)
Te mechanizmy nie przestają działać po zaprzestaniu picia. To wszystko działo się we mnie. Wcześniej zagłuszałem sumienie, emocje alkoholem, teraz nagle brakło tego jedynego znanego mi lekarstwa…
I t zaczyna się trzeźwienie. Dla mnie trzeźwienie to nauka życia od nowa, nauka życia w zgodzie z sobą, własnym sumieniem, zasadami , prawem. Nauka radzenia sobie w codzienności itd itd. W tym wszystkim samo zaprzestanie picia było najłatwiejsze.
Dlatego też zaprzestanie picia bez terapii, bez sumiennej i uczciwej realizacji programu wspólnoty AA jest takie trudne – a w niektórych przypadkach wręcz niemożliwe. Bo jak mam się tego nauczyć? Jak mam poznać prawdę o sobie skoro nie toleruję krytyki i jej nie słucham – uważając że wszyscy inni się mylą , w jaki sposób nauczyć się radzenia z tymi wszystkimi problemami i sytuacjami w których rozwiązywaniu normalny 40 latek ma 40 lat doświadczeń – a ja nie mam ich prawie wcale? Jak.. i codziennie setki tych „jak..” Największym tym „jak ” jest – jak przestać się okłamywać?
Właśnie – najtrudniejsze dla mnie było zachowanie uczciwości wobec samego siebie. Bo tylko ta uczciwość umożliwia rozwój. A nie potrafiłem tak z dnia na dzień stać się uczciwym :):) to się nie da. T powolny proces. I dziś po prawie 4 latach nadal zdarzają się sytuacje gdy zaczynam sobą manipulować. Tylko dziś wraca to wyrzutami sumienia, złym samopoczuciem, użalaniem się.. :):)
Mi w przełamywaniu tych wszystkich barier i własnemu rozwojowi po zakończonej terapii pomógł program wspólnoty AA. Prostych 12 zdań które przyjęte, wdrażane codziennie w życie przy pomocy innej osoby która ten program realizuje ( zwanego we wspólnocie sponsorem) pozwoliło mi odmienić swoje życie. Czy program AA jest w sanie pomóc każdemu? W książce pt ” Anonimowi Alkoholicy” w rozdziale V jest napisane
„Rzadko się zdarza, by doznał niepowodzenia ktoś, kto postępuje zgodnie z naszym programem. Nie wracają do zdrowia ludzie, którzy nie mogą lub nie chcą całkowicie poddać się temu prostemu programowi. Zazwyczaj są to mężczyźni i kobiety, którzy z natury swej nie są zdolni do zachowania uczciwości wobec samych siebie. Istnieją tacy nieszczęśnicy! To nie ich wina. Tacy się po prostu urodzili. Ich szanse na wyzdrowienie są znikome.
Istnieją także ludzie, których cierpienie wypływa z głębokich zaburzeń emocjonalnych lub umysłowych, ale wielu z nich wraca do zdrowia, jeśli tylko zdobędą się na uczciwość względem siebie.
Pamiętajmy, że mamy do czynienia z alkoholem, wrogiem podstępnym i przebiegłym. Nie jesteśmy w stanie walczyć z nim sami, bez dodatkowej pomocy. ..”
A samo nie picie.. wiecie , przyjacielowi po wielomiesięcznym okresie niepicia ( uważał że to mistrzostwo świata ) nastoletnia córka powiedziała ” idź się napij bo z tobą już wytrzymać nie można…” To jak uderzenie w twarz.. – ale tak to wygląda. Nie robiąc z sobą nic – albo ( jak ja przy pierwszej próbie trzeźwienia) sprawiając tylko wrażenie że coś robię często stajemy się jeszcze gorsi niż wcześniej. Tylko wcześniej nasze zachowania można było zwalić na alkohol a teraz??? Właśnie.. to nadal nazywa się alkoholizmem. Alkoholikiem jest się do końca życia.
Z drugiej strony patrząc ja jestem wdzięczny Bogu za tą chorobę. Bo tylko to pozwoliło mi dotknąć swojego dna – a to z kolei pozwoliło mi uznać się za pokonanego i zapragnąć zmian w swoim życiu. zmian dzięki którym moja żona jest moją prawdziwą przyjaciółką którą bardzo kocham, dzięki którym dowiedziałem się co to jest ojcostwo.. dzięki którym uczę się być dobrym odpowiedzialnym człowiekiem. Człowiekiem – w pełnym znaczeniu tego słowa.
A co można zrobić z kimś kto nie pije i się nie zmienia..? Nie wiem. Ale…
Wiecie.. jedną z ważniejszych rzeczy których nauczyłem się w okresie trzeźwienia to świadomość – że nie jestem w stanie zmieniać innych. Ale mogę zmieniać siebie… Dlatego rozwijajcie się, zapiszcie się na terapię dla współuzależnionych ( to naprawdę działa i jest potrzebne.. jeżeli tego nie zrobiliście po 5 latach życia z alkoholikiem – to świadczy to to waszej nieodpowiedzialności i braku znajomości problemu..). Możecie przystąpić do AlAnon, możecie przychodzić na mitingi otwarte grupy AA ( prawie każda grupa ma miting otwarty- najczęściej raz w miesiącu na który może wejść każdy kto chce się czegoś o nas dowiedzieć..) możecie.. właśnie. Działajcie, zmieniajcie siebie, uczcie się życia z tym problemem – a będziecie mogli podejmować właściwe decyzje, właściwie reagować i oceniać sytuację czyli po prostu – żyć..
Moja żona towarzyszy mi dzisiaj jak tylko może w mitingach otwartych grupy AA, spotykamy się razem z trzeźwiejącymi przyjaciółmi i naszymi rodzinami, czasami wspólnie spędzamy czas, bawimy się i rozmawiamy.. To naprawdę wspaniale działa dla wszystkich.
Bo naprawdę ważne jest nie chowanie problemów pod poduszkę – tylko ich rozwiązywanie – czego i wy musicie się nauczyć…
Pozdrawiam
Jerzy
/li
/li